czwartek, 8 grudnia 2011

I'm still waiting for the snow to fall

Troszkę zaniedbałam pisanie tu. Jak większość innych spraw. I pomimo, że nie mam jakichś wielkich refleksji, to popiszę coś, bo taką mam ochotę.
Listopad, jak co roku, był miesiącem dającym mi w kość. A powinnam go wielbić. W końcu, moje urodziny. Cóż, równowaga w przyrodzie musi być.
Mamy grudzień. Śniegu nie widać. A ja chętnie popatrzyłabym na spadające z nieba śnieżynki i się wewnętrznie uspokoiła. Tak, padający śnieg mnie uspakaja. Chyba, że mi zacina prosto w oczy, wtedy efekt jest przeciwny. Chętnie wybrałabym się na narty. Negatywną energię, zmieniłabym na pozytywną. Nic mi w tym tak nie pomaga jak właśnie narty. Śniegu, zapraszam na ziemię! Za kilka tygodni pewnie zmienię śpiewkę, ale to przecież cała ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz