niedziela, 1 maja 2011

Le temps qui compte

Człowiek zwykle patrzy w dwóch kierunkach: przeszłość bądź przyszłość. Rzadko kiedy, potrafimy się skupić na tym, co jest "tu i teraz". A jak się okazuje, takie właśnie podejście może być zbawienne w skutkach. Pod warunkiem, że istnieją odpowiednie proporcje. Jak we wszystkim, zresztą.
Przeszłość - jakakolwiek by ona nie była, pozostanie na zawsze niezmieniona. Można się z nią pogodzić i wyciągnąć z niej wnioski, bądź wciąż patrzeć wstecz, zapominając o wszystkim dookoła. Co lepsze? Odpowiedź jest dość prosta, jak mniemam.
Teraźniejszość - to właśnie moment, w którym czytasz do zdanie. Za sekundę przejdzie to do przeszłości. Zadziwiające, że pewne sprawy, które kiedyś były 'teraźniejszością' i wydawały się być kompletnie nieistotne, w perspektywie przeszłości, mogą okazać się czymś niezwykle ważnym. Zapewne każdy może w tym wypadku sypać przykładami ze swojego życia jak z rękawa. Samo życie chwilą, to dość ważna i przydatna umiejętność. Pod warunkiem, że mamy w głowie wnioski po popełnionych błędach w przeszłości. I jest świadomość, że każdy czyn niesie za sobą pewne konsekwencje.
Przyszłość - jedna, wielka nieodgadniona. Często składa się z nieprzewidzianych zwrotów, które okazują się rzutować na dalszą perspektywę czasową. Co więcej, pewne sytuacje, które miały miejsce w przeszłości lub mają w teraźniejszości, mogą wpływać na dalszy ciąg życia... czyli całą przyszłość. Jednak, nie ma się co rozwodzić na ten temat. W końcu przyszłość to odwieczna zagadka.
3 różne perspektywy czasowe: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Takie różne... a tak ze sobą ściśle związane.