piątek, 11 sierpnia 2023

A place in my mind

 

Jest takie miejsce, o którym bardzo często myślę.

Jest takie miejsce, do którego coś mnie przyciąga, niczym magnes. 

Jest takie miejsce, gdzie przeżyłam najlepsze momenty swojego dzieciństwa i młodości.

Jest takie miejsce, do którego bardzo tęsknię...


Od wielu lat mieszkam we Wrocławiu. Tak, zdecydowanie traktuję to miasto jak swój dom. To tutaj poznałam męża, tutaj kupiliśmy mieszkanie, tutaj pracujemy, tutaj stworzyliśmy rodzinę, tutaj mamy przyjaciół. A jednak... coraz częściej czuję, że to nie jest już moje miejsce. To tak jakby moja przygoda z tym miastem zakończyła się i czuję, że nadchodzi pora na zmianę.

Urodziłam się i wychowałam w Małopolsce, dokładnie na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Uwielbiałam i do dziś uwielbiam te górzyste krajobrazy; przeróżne pasma górskie, w tym moje ukochane Tatry, jeziora, wszechobecne pagórki. To, że Kraków nie jest moim ulubionym miastem nie zmienia faktu, że to właśnie w Małopolsce czuję się najlepiej. Na szczęście, K. nie jest przeciwny ewentualnej przeprowadzce w te rejony. Kto wie? Może nasz wymarzony dom powstanie właśnie tam? Może znajdę się choć trochę bliżej pewnej wsi, w której mojej serce zawsze bije mocniej... <3  

niedziela, 14 maja 2017

Buy less, choose well, make it last

Od paru dobrych miesięcy zaczęła ciekawić mnie tematyka mody. Najpierw koleżanka z pracy pożyczyła mi książkę, dzięki której w mojej głowie nastąpił przełom. Chodzi o "Slow Fashion" autorstwa Joanny Glogazy. Czytałam, rozważałam, aż w końcu swierdziłam: okej, spróbujmy tego.
Słuchajcie, nigdy wcześniej tak bardzo nie bolały mnie porządki w mojej szafie. Ponad połowa moich ciuchów poszła do kosza. Co smutniejsze, większości i tak nie nosiłam, a duża ilość ciuchów miała taki skład, że nic tylko siąść i płakać.
Potem przyszła pora na odnalezienie siebie i swojego stylu. To akurat wcale nie było takie trudne. Zwyczajnie wiedziałam, jaki prowadzę styl życia, w czym czuję się jak lepsza wersja siebie i jakie kolory mi najbardziej odpowiadają. Zrobiłam listę ubrań, których potrzebuję. Zaczęłam poszukiwania i... przeraziłam się. Gdyby ktoś mi powiedział, że znalezienie porządnych szarych dżinsów przysporzy mi tylu poszukiwań, to w życiu bym w to nie uwierzyła. Nie przesadzę mówiąc, że polowanie na upragnione szare dżinsy trwało ponad 2 miesiące. Nie twierdzę, że w sklepach nie ma szarych dżinsów, nie o to chodzi. Skład, szwy, sposób układania materiału na ciele - istna katastrofa. Zaczęłam mieć konkretne wymagania i nagle okazało się, że wcale nie tak łatwo je spełnić.
Kiedy w końcu odnalazłam dżinsy, które po chwilach wahania kupiłam za niemałe jak dla mnie pieniądze, stwierdziłam że nastąpił przełom. Zakup był przemyślany, nie miałam więc grama wyrzutów sumienia, że w jakiś sposób nadwyrężyłam swój budżet. Najważniejsze - czuję się w nich świetnie! Wiem, że mam wspaniałe spodnie, które leżą perfekcyjnie, które są zrobione z dobrego jakościowo materiału i które nie zostały uszyte przy użyciu niewolniczej pracy. Możecie wierzyć lub nie - ale ten zakup sprawił mi tyle satysfakcji, że odczuwałam ją przez dłuższy czas.
Polecam spróbować, serio. Kiedy człowiek głębiej się zastanowi nad sensem ruchu "slow" okazuje się, że jest w tym pewna mądrość życiowa. Ja ją odnajduję i czerpię z tego sporą radość :)